Większość czasu – czyli trzy pełne doby, inaczej 72h (!) spędziłam z 13 innymi osobami nad jeziorem Sitno, w urokliwym siedlisku idealnie dostosowanym na potrzeby takiego procesu, z furtką prowadzącą z prywatnego lasu (z wiszącymi między drzewami hamakami) wprost do
jeziora. Z trzy z pięciu odbywały się w absolutnej ciszy. Codziennie w pracy przez wiele godzin słucham słów i wypowiadam słowa, zastanawiałam się jak sobie poradzę w takiej dobrowolnej oczywiście konwencji …? Ale dzięki prowadzącej wszystko było niedoskwierające, wygodne, komfortowe i kojące. Cisza koi, okazuje się, że w odpowiednim towarzystwie jest jak okład na nasze potargane emocje Namawiana namawiana i namawiana dotarłam. Weszłam i chętnie wrócę.
Niesamowicie odczuwa się siebie i swoje stany i wsłuchuje w nie bez komunikacji werbalnej. Cała uwaga przekierowywana jest w dialog z samym sobą. I na to co się czuje, a czego często bardzo nie chcemy i odpychamy to czucie siebie jak najdalej od siebie. Chcemy nie czuć… niewygodnych myśli. Zagłuszyć. Wysadzić poza swoja orbitę…Tu się nie dało: sama siebie odczuwałam na wskroś, ale z ciepłym, wrażliwym i współczującym zaopiekowaniem się mną przez grupę i wzajemnie. Jest się w ogromnej mierze w swoim towarzystwie, ale nie samotnie. Wokół jest cała duża wspierająca wspólnota. Inni ludzie, wszyscy przyjechali w tym samym celu: SPOTKAĆ SIĘ ZE SOBĄ I WRÓCIĆ DO SIEBIE!
Ciekawe było dla mnie odczuwanie smaków – ich intensywności, to że sytość, w skupieniu przychodzi po krótszym czasie – to moje dodatkowe odkrycia! Oczywiście spodziewałam się tego, ale nie miałam wcześniej doświadczeń jedzenia w grupie bez rozmowy i innych dystraktorów. Generalnie przygotowywanie sobie jedzenia, dbanie o jego skład, pochodzenie, jakość, wygląd stanowią elementy nieodzowne w okazywaniu czułości wobec siebie, wrażliwości na swoje potrzeby i są ważnym krokiem w zaopiekowaniu się sobą. Wkładanie w siebie tak zwanego „byle czego” to autoagresja i przemoc i brak szacunku wobec siebie samych…
Rzecz jasna praktykę uważności i powracania trzeba jak wszystko w życiu ćwiczyć, powtarzać, chęć ucieczki od siebie będzie powracała, jest bardzo silną tendencją w nas. Praca ze sobą się nie kończy, zresztą na tym polega życie, jesteśmy w ciągłym procesie! I o to chodzi – o rozwój!